Po kilku godzinach obudziłam się dość wypoczęta. Usiadłam na brzegu łóżka i poczułam, że mój brzuch domaga się posiłku, więc zwinnym krokiem zeszłam po schodach do kuchni. Podeszłam do lodówki i zobaczyłam, że świeci pustkami. Cholera. Musze iść do sklepu, który znajduje się obok szkolnego boiska. Świetnie. Pewnie Virginia znowu ma trening z cheerleaderkami. Trudno. Postaram się olać jej komentarze.
Założyłam kaptur i czarną skórzaną kurtkę do tego grafitowe glany. Wzięłam klucze od domu i plecak. Wyszłam z domu zakluczając za sobą drzwi. Kiedy byłam już na zewnątrz zaczął padać deszcz. Ja to mam szczęście. Wyczuwasz ten sarkazm? Dobrze, że zawsze mam przy sobie kluczyki od motoru. Tak, tak. Jestem dziewczyną i kocham motory. To jest jedyna rzecz, która była wspólna z ojcem. Kupił mi go zanim zmarła mama. To był najszczęśliwszy dzień w moim życiu.
* FLASHBACK *
Siedziałam w swoim pokoju i przeglądałam tablice na facebook'u kiedy usłyszałam wołanie mojej mamy.
- Bonnie chodź szybko do salonu.
Wstałam z krzesła i szybko poszłam do salonu.
- Kochanie chodź ze mną na podjazd. Mamy z tatą dla ciebie niespodziankę. - rodzicielka zasłoniła mi oczy i prowadziła przed dom. Myślałam, że znowu zapomnieli o moich urodzinach.
- Miejmy nadzieję, że Ci się spodoba. - mama odsłoniła mi oczy. To co zobaczyłam zatkało mnie. Motor. Tak to był motor, ale przecież tata nigdy nie chciał mi go kupić. Jego tłumaczenie było zawsze takie same "Zarobisz, to sobie kupisz i będziesz bardziej o niego dbała.".
- I jak? Podoba ci się słoneczko? - zapytał tata.
- Oczywiście! Tylko zawsze mówiłeś, że...
- Wiem co mówiłem, ale po prostu bałem się o moją córeczkę. - przerwał mi.- Bałem się, że tak szybko mi dorastasz. - mruknął pod nosem.
- Oj tato... zawsze będę twoją mała córeczką. - przytuliłam się do taty z całej siły.
- Wszystkiego najlepszego! - powiedzieli.
- Dziękuje wam. To najlepszy prezent w życiu. - uśmiechnęłam się do nich, co odwzajemnili. Zaczęłam skakać z radości, aż tak bardzo, że mój sąsiad gapił się na mnie jak na wariatke. W tej chwili miałam to gdzieś.
- Bonnie! Jack! Chodźcie na tort. - mama zawołała nas z altany. Idąc obiecałam sobie, że nigdy nikomu za żadne skarby nie sprzedam mojego motoru. Choćby nie wiadomo jak by było ciężko. Nigdy.
* FLASHBACK END *
Uśmiechnęłam się na samą myśl o tym. Niekontrolowanie łezka spłynęła po moim policzku. Dlaczego nie może być tak jak kiedyś? Szybko się otrząsnęłam i otwarłam garaż. Wsiadłam na motor i założyłam mój kask. Jak mogłam tak długo nim nie jeździć? Przecież robiłam to codziennie. Wyjeżdżałam na parę godzin i odpoczywałam nad Hudson*. Brak słów. Trzeba nadrobić ten stracony czas.
Włożyłam kluczyk do stacyjki, przekręciłam go tym samym zapalając silnik i ruszyłam przed siebie.
* * *
Słońce już zachodził przez co był piękny widok. Kochałam panoramę Los Angeles.
Jadąc zauważyłam Chrisa idącego z stronę boiska z zakapturzoną postacią. Ciekawe. Lily nigdy nie mówiła mi o kumplach jej brata. Trochę mnie to dziwi, bo Lily cały czas nawija mi o nim i jaki to on jest. Czasami myślę, że gdyby nie to, że ich rodzice są razem rzuciła by się na niego.
W końcu deszcz przestał padać i wyszło słońce. Kiedy skręciłam na parking wyłączyłam silnik i spojrzałam przez szybę od sklepu. Zobaczyłam Virginie i jej przyjaciółeczki. Były całe przemoczone. Dobrze wam tak, suki. Zeszłam z motoru i zanim weszłam do sklepu zobaczyłam kartkę z ogłoszenie o poszukiwaniu pracownika. Może zarobie sobie parę zielonych i wynajmę coś mniejszego. Ten dom chciałabym sprzedać, Za dużo złych wspomnień...
Weszłam do sklepu. Oczywiście nie obyło się bez komentarzy szkolnych szmat, ale próbowałam nie zwracać na nie uwagi. Przecież dziwka, szmata i inne wyzwiska tego typu słyszę na co dzień w szkole. Co najlepsze nikomu nigdy nic nie zrobiłam.
Przechodziłam między regałami i wybrałam potrzebne rzeczy i jedzenie. Podeszłam do kasy i zapłaciłam. Wychodząc nie widziałam już nigdzie Virginii. Przystanęłam przy motorze i zapakowałam zakupy do plecaka. Miałam zamiar szybko udać się do domu, ale zauważyłam Chrisa, "zakapturzoną postać" i jeszcze jednego kolesia. Szatyn, był wysoki i bardzo umięśniony. Nie wiem co mnie podkusiło, ale poszłam za drzewno troche podsłuchać. Nie osądzaj. To ta moja ciekawość. Na marne. Virginia podeszła do nich i przestali rozmawiać. Przyssała się do chłopaka z czarnym kapturem na głowie. Fuuuj. Przecież ona uprawia seks z każdym i gdzie popadnie. Ostatnio była taka akcja przy szafkach. Całowała się z kapitanem szkolnej drużyny tak namiętnie, że zrobili by "to" przy wszystkich. Na samą myśl chciało mi się rzygać.
Obrzydzona tym widokiem chciałam już iść z powrotem kiedy chłopak otworzył oczy i mnie zobaczył. Odepchnął Virginie i zaczął iść w moim kierunku.
Brawo Bonnie! Ty i ta twoja ciekawość.
*Rzeka nad Nowym Jorkiem
Ten rozdział dedykuje Darii, bez której nie powstało by to opowiadanie.
------------------------------------------------------------------------------
Od autorki:
Pierwszy rozdział za nami. Jak wrażenia? Trochę krótki. Wiem, ale to moje pierwsze opowiadanie więc dopiero się rozkręcam. Myślę, że wyszedł mi lepszy niż prolog, ale ocena należy już do Was. Drugi rozdział powinien pojawić się w sobotę lub w niedziele.
Jeśli czytasz wstaw w komentarzu choćby kropkę lub emotke. Może to być nawet negatywna ocena. Nie będę zła, a postaram się poprawić. Dla Ciebie to chwila, a dla mnie dalsza motywacja do pracy.